Można kogoś nazwać nawet wicecesarzem, co nie znaczy, że ma to przełożenie na realną władzę.


Na polskiej prawicy wygra ten, kto będzie bardziej wiarygodny. Solidarna Polska ma być do bólu konsekwentna. By nie było tak jak z PiS, że mówiliśmy „Polska Solidarna”, a potem realizowaliśmy program liberalny – ze Zbigniewem Ziobro, liderem Solidarnej Polski, rozmawia Krzysztof Świątek.
W wywiadzie dla „TS” Jarosław Kaczyński powiedział, że za powstaniem Solidarnej Polski nie stał żaden projekt ideowy. „Pewna grupa polityków nie miała pewności czy zostanie kolejny raz wysunięta do Parlamentu Europejskiego”. Jak odniósłby się Pan do tego zarzutu?
– Szanuję Jarosława Kaczyńskiego za jego intelekt, ale jest mi przykro, kiedy mija się z prawdą. Co do mandatów do Europarlamentu – było dokładnie odwrotnie. Będąc w PiS, miałem pewność startu do PE. Wystarczy sięgnąć do książki, którą Jarosław Kaczyński wydał w kampanii wyborczej, gdzie sam mówi, że mogę startować do Europarlamentu. Już po wyborach podobne propozycje usłyszeli Jacek Kurski i Tadeusz Cymański. Uznałem, że Polska i przyszłość polskiej prawicy są ważniejsze niż jedynki na liście do PE. Byłem przekonany, że po kolejnych, szóstych z kolei przegranych wyborach PiS, należy zaproponować zmiany w sposobie działania partii. Znając Jarosława Kaczyńskiego byłem świadomy, że może to spowodować jego brutalną reakcję. Jarosław Kaczyński nie jest typem gołąbka, a bardzo twardego polityka. Ludzie, których pozbywał się po drodze jak Marek Jurek, Ludwik Dorn, wreszcie politycy tworzący Solidarną Polskę, mają życiorysy, które świadczą o ideowości. I takie są nasze motywacje. Jarosław Kaczyński nie jest jedynym ideowym politykiem w Polsce, jak usiłuje to przedstawiać.