(Jacek Bogucki - poseł Solidarnej Polski) Rozpatrujemy dzisiaj sprawozdanie dotyczące pomocy publicznej udzielanej w sektorze rolnictwa i rybołówstwa w Rzeczypospolitej Polskiej w 2010 r., a mamy rok 2012. Warto byłoby już rozpatrywać albo przymierzać się do rozpatrywania takiego sprawozdania za rok 2011, bo tak troszeczkę zajmujemy się danymi statystycznymi, ale już historycznymi. No, ale rozumiem, że wcześniej widocznie nie dało się. Odnosząc się do danych zawartych w tym dokumencie, można zauważyć pewną prawidłowość. Otóż zmniejsza się generalnie wsparcie z budżetu państwa w wielu dziedzinach i w wielu formach, zmniejsza się wsparcie w formach dopuszczonych przez prawo europejskie, a przecież budżet państwa w ostatnich latach mimo kryzysu globalnie rośnie. Jeśli weźmiemy pod uwagę poszczególne liczby, a także informacje zawarte w tym dosyć skromnym, kilkunastostronicowym sprawozdaniu, to zauważymy, o czym mówili już przedmówcy, że niewykorzystany limit pomocy de minimis w rolnictwie wyniósł niewiele ponad 23% w roku 2010, a skumulowany z trzech lat – 47%, a więc stanowił mniej niż połowę. Ale jeśli chodzi o rybołówstwo, to albo jest to skandal, albo to znaczy, że nasze rybołówstwo ma się tak dobrze, że nie potrzebuje żadnego wsparcia, bo wyniosło ono 0,6% w roku 2010, niecałe 1,5% przez 3 lata, a w liczbie bezwzględnej niecałe 127 tys. euro. Czy to jest kwota, która pozwala na jakąkolwiek pomoc, na jakiekolwiek wsparcie dla rybaków, którzy tak często zgłaszają się do Sejmu ze swoimi sugestiami co do wsparcia i ze swoimi problemami, także do komisji rolnictwa? Kiedy weźmiemy pod uwagę pomoc w postaci kredytów preferencyjnych na inwestycje, zakup ziemi, to okazuje się, że corocznie coraz bardziej brakuje tego limitu – w roku 2010 już brakowało, w roku 2011 środki skończyły się po połowie roku, późnym latem czy wczesną jesienią, a w roku 2012, panie ministrze, już się skończyły. Nie wiem, czy pan minister o tym wie, że środki już się skończyły, a jest dopiero połowa marca. Środki skończyły się, zanim zaczęły być wydawane, bo zapotrzebowanie zgłoszone jeszcze w roku ubiegłym na te kredyty było większe niż limit na nowe kredyty w tym roku. Ostało się tego raptem 10 mln zł na całą Polskę.
Gdyby to podzielić na gminy, to po ile wyjdzie, panie ministrze, na jedną gminę? Ile wyjdzie na jedną gminę? 10 tys. zł na 2 tys. gmin? 5 zł. Przepraszam, 5 tys. zł.
To na jedno wychodzi, czy 5 zł, czy 5 tys. zł, to jest limit. To jest na jedno gospodarstwo. A więc, gdy mówimy o zwrocie akcyzy, kwota rośnie corocznie, ale nie możemy dogonić wzrostu akcyzy, bo ciągle ten wzrost wyprzedza zwrot. Tak więc rolnicy ciągle więcej muszą płacić, bo w międzyczasie musieli ponieść dodatkowe obciążenie, opłatę drogową na budowę autostrad, gdyż musieli zapłacić za zwiększoną akcyzę. Są wśród tych danych dosyć zaskakująca dane. „Program wspierania restrukturyzacji i modernizacji przemysłu mięsnego i przetwórstwa jaj w Polsce” – 4 626 146 zł, czterech beneficjentów. Linia kredytowa w ramach „Branżowego programu mleczarskiego” – 8 444 567 zł.
Następna kwota w kolejności takiej, jaką państwo podali, linia kredytowa w ramach „Branżowego programu wspierania restrukturyzacji i modernizacji przemysłu utylizacyjnego w Polce” – 173 527 zł. Przeznaczając takie kwoty na wsparcie tak ważnych dziedzin, zastanawiam się nad tym, czy to nie jest utylizacja polskiego rolnictwa. Może te dziedziny mają się już tak dobrze, że wsparcia nie potrzebują. Być może pan minister w taki sposób będzie w stanie nam te dane zinterpretować i wyjaśnić. Kuriozalne jest już to – być może wynika to, znów powiecie, z prawa unijnego – że w ramach pomocy dla rolnictwa zalicza się zwolnienie z podatku od nieruchomości ze wszystkich sektorów.
Jeśli więc ktoś w Warszawie – jak rozumiem – dostanie zwolnienie z podatku od nieruchomości, to jest to zaliczane do sektora rolnictwa – 623 mln, jeśli dobrze rozumiem informację tak przedstawioną. Jeśli więc tak naprawdę jest, to ta kwota pomocy jest jeszcze bardziej zawyżona. Zawyżona bardziej, bo jeśli zwolnienia z podatku od nieruchomości – a wydaje mi się, że rolnicy podatku od nieruchomości nie płacą, z wyjątkiem podatku od budynków mieszkalnych i jeśli prowadzą działalność gospodarczą, ale wykraczającą poza rolnictwo – to nie dotyczy to sektora rolnictwa. A więc jeśli odliczymy tę kwotę, to nasza pomoc wygląda dosyć skromnie. Gdy popatrzymy na kolejne dziedziny, np. dofinansowanie kosztów postępu biologicznego: w roku 2008 – ponad 100 mln, w roku 2010 – 98 mln mniej. Gdy popatrzymy na dopłaty do oprocentowania kredytów klęskowych: w roku 2008 – 171 mln, w roku 2010 – 68 mln. Pan minister powie: Może w 2010 r. nie było takiej klęski? W 2011 r. była kolejna, ale wprowadzono takie zasady przyznawania pomocy, że duża część rolników, jeśli miała nawet 50% strat w uprawach polowych, a nie padła jej połowa stada, z pomocy skorzystać nie mogła. Linia kredytowa na zakup gruntów rolnych – mówiłem już o tym – pieniądze się już skończyły. Dopłaty do składek z tytułu ubezpieczeń upraw rolnych. W roku 2008 – 149 mln, w roku 2010 – 96 mln, prawie o połowę mniej. Te liczby można by mnożyć.
Świadczy to o tym, że albo minister rolnictwa ma niewielką siłę przebicia w rządzie i problemy rolnictwa nie są w stanie znaleźć należnego im miejsca, albo nie chce zabiegać o to, żeby wszystkie formy wsparcia, jakie są przez Unię dopuszczalne, utrzymywały się przynajmniej na dotychczasowym poziomie, powiększonym o inflację, i abyśmy nie wykorzystywali 0,6%, 27%, 48%, tylko żebyśmy byli bliscy 100-procentowego wykorzystania tych możliwości, które daje prawo unijne i które w innych krajach są wykorzystywane. Wysoka Izbo! Panie Ministrze! Jak już mówiłem, opierając się na konkretnych przykładach, wydatki na pomoc publiczną w tym sektorze, w sektorze rolnictwa i rybołówstwa, nie są wystarczające. Brakuje w tej informacji jakiegokolwiek odniesienia się do efektywności tej pomocy.
W jaki sposób które formy oddziałują i które powinniśmy jeszcze bardziej wspierać? To są tylko dane statystyczne i to dane jeszcze sprzed 2 lat. Biorąc pod uwagę zakres tej informacji, klub Solidarna Polska wnosi o odrzucenie sprawozdania i będzie głosował za jego odrzuceniem.
Nazywam to na razie błędem. Jest jednak jeszcze jeden temat, który mnie bardzo interesuje, chodzi o ubezpieczenia upraw rolnych i zwierząt gospodarczych. W raporcie została wymieniona kwota 96 mln zł jako dopłaty do tych ubezpieczeń. Panie ministrze, ile gospodarstw rolnych w Polsce skorzystało z tej dopłaty? Bardzo proszę o odpowiedź.
Kolejna rzecz, która rzuciła mi się w oczy w sprawozdaniu. Dlaczego nie ma jakiejkolwiek informacji co do efektywności form pomocy? Przecież powinniśmy także zadbać o racjonalność wydatkowania tych środków, żebyśmy w przyszłości wiedzieli, czy faktycznie warto w tym czy innym sektorze wspomagać rybołówstwo bądź rolników.