(Beata Kempa - posłanka Solidarnej Polski) Dużo emocji. Panie pośle, powiem tak: dzisiaj jest pan koalicjantem tych, którzy m.in. wtedy, w tamtym czasie podejmowali takie decyzje. Przypominam, wtedy premierem był pan Jerzy Buzek. W związku z powyższym trzeba się dzisiaj zastanowić. Pan jest naturalnym kontynuatorem tej polityki. W związku z powyższym, szanowni państwo, pani minister, chcę zadać pytanie. Myślałam, że już nic gorszego dla polskiej oświaty, jak pani minister Hall, nie będzie, ale okazało się, że nie czekaliśmy długo, żeby kolejne nieszczęście spłynęło na polską oświatę. Jestem oburzona, bo to nie jest tylko kwestia tego, że zwijane są programy nauczania, bo one są zwijane. Podstawa programowa z ubiegłej kadencji, podpisana przez panią minister Hall, i to, co się stało z lekcjami historii, jest skandalem. Dobrze, że w polskiej szkole są tacy nauczyciele, którzy mówią, że – niezależnie od tego, jak myślą kolejni politycy – mają w sercu misję i będą uczyć dzieci, jak tylko się da, historii, mimo iż państwo polskie, w tym przypadku rząd, nie chce, żeby dzieci nauczyły się tej historii. To samo dotyczy również lekcji religii. Pani minister, nie można... Szanowni państwo w tej sali mówicie, że nie ufamy polskim samorządom. To jest totalna bzdura. To są oczywiście frazesy, frazesy i jeszcze raz frazesy. A za tą zasłoną dymną robicie państwo w białych rękawiczkach, a może nawet inaczej bym powiedziała: brudnymi, leniwymi rękoma chcecie zniszczyć polskie szkoły i jednocześnie powiedzieć, że to polskie samorządy mają sobie z tą sprawą radzić. Pani minister, chcę zapytać o lekcje religii. Dlaczego i jakim prawem, mimo to, iż mamy w Polsce takie, a nie inne przepisy, obowiązuje konkordat, śmiała pani podpisać rozporządzenie w tej sprawie, cedując kolejne obowiązki na samorządy, a może nawet wiedząc, że mogą już tego nie udźwignąć i zwijać lekcje religii? I pytanie do PSL, dlaczego na to pozwolił. Dlaczego na to pozwolił? Największy żal o tę kwestię mam do państwa. Druga kwestia. Czy zamierza pani minister powalczyć, mieć nieco silniejszą pozycję w polskim rządzie względem wszechwładnego pana ministra finansów, aby zawalczyć o taki kształt subwencji oświatowej, żeby nie trzeba było podejmować takich horrendalnych i dramatycznych decyzji w sprawie likwidacji polskich szkół? Proponuję, pani minister, spędzić chociaż jeden poranek na przystanku z dziećmi, które czekają na autobusy i w mrozie dojeżdżają do polskich szkół. Tego pani nie życzę, ale myślę, że w celu doświadczenia powinna pani to uczynić. Może wreszcie wzięłaby się pani do roboty i powalczyła o większą subwencję dla szkół.
Kurator oświaty już w tej chwili nie opiniuje, jak kiedyś, sieci szkół, przedszkoli, oddziałów przedszkolnych, które są umiejscowione w szkołach, nie ma de facto żadnego wpływu na to, czy dana placówka jest likwidowana czy nie. Efekty widzimy. Państwo mówicie, że liczba likwidowanych szkół po wprowadzeniu zmiany w 2009 r. zmalała. Ale ja nie wiem, czy państwo zadaliście sobie trud, by dotrzeć do najnowszych danych, a one są po prostu przerażające.
Przed 2009 r. likwidowano średnio w Polsce ok. 500 szkół. W tej chwili dane, które uzyskaliśmy chociażby z PAP, z enuncjacji prasowych, wskazują na to, że likwidowanych będzie od 1500 do 2000 albo ponad 2000, jak się dzisiaj dowiedziałam, szkół i placówek oświatowych. Proszę państwa, to są dane zastraszające.
Ja się dziwię, że ani przedstawiciele PO, ani przedstawiciele PSL do tych danych w ogóle się nie odnieśli. Ja mogę przyjąć wytłumaczenie, że część uchwał intencyjnych, które dotyczą planowanej likwidacji szkół, dotyczy likwidacji tzw. szkół pustych, tych szkół, które faktycznie wygasły. Przyjmijmy, że jest ich 1/3. Ale wtedy i tak liczba, która pozostaje po odliczeniu tej 1/3, jest zatrważająca.
Jeszcze w połowie lutego pani minister Szumilas przekonywała nas, że w tym roku z mapy edukacyjnej Polski nie zniknie więcej niż 300 placówek, a dzisiaj dowiadujemy się, że to będzie 1000 albo ponad 1000. Jeśli nawet odejmiemy tę 1/3, to są to dane po prostu przerażające. Państwo – mam tu na myśli przedstawicieli Platformy i PSL – powinni sobie też przypomnieć, w jaki sposób finansowana jest polska oświata. To, co my obserwujemy, to jest wyraźna ucieczka od podstawowej refleksji, od tego, że oświata w Polsce jest finansowana ze środków publicznych, ze środków centralnych. To nie jest tak, jak powiedziała przedstawicielka Platformy, że podmiot, który nie odpowiada za utrzymanie szkoły, a mówiła to o kuratorze oświaty, ma decydować o tym, czy szkoła zostanie, czy nie.
Szanowna pani poseł, proszę sobie przeczytać ustawę o systemie oświaty i rozporządzenia wykonawcze, które tej ustawie towarzyszą. Pieniądze na utrzymanie oświaty samorząd otrzymuje z budżetu centralnego. Problem polega jednak na tym, że te środki są za małe. Opozycja od lat grzmi, że trzeba zwiększyć pulę środków na subwencję oświatową, a państwo zawsze, przy okazji każdej debaty budżetowej tę propozycje odrzucacie. Wy chcecie po prostu zapomnieć o tym, że to przede wszystkim państwo polskie odpowiada za sieć szkół i placówek oświatowych, a to jest już działanie kuriozalne.
Proszę państwa, chciałabym swoją wypowiedź zakończyć wypowiedzią pani profesor Ireny Lipowicz, która jest rzecznikiem praw obywatelskich. Pani profesor Lipowicz nie jest oświatowcem, ale zauważyła to zagrożenie, o którym my w tej chwili mówimy. Ja zacytuję fragment jej listu do ministra edukacji. „Obecnie skala reorganizacji wskazuje na istnienie problemu systemowego, nie tylko – jak do tej pory – lokalnych trudności finansowych i demograficznych. Rzecznik uważa, że likwidacja szkół i przedszkoli prowadzona bez analizy sieci w całym kraju i bez centralnego planu jest niebezpieczna, może mieć negatywny wpływ na realizację konstytucyjnego prawa do nauki.” A ja jeszcze na koniec chciałabym zapytać przedstawicieli koalicji rządowej o to, ile nas będzie kosztowało za kilka lat odtworzenie sieci szkół i placówek publicznych, które teraz zostaną zlikwidowane.
Mamy już takie doświadczenia w odniesieniu do przedszkoli. Przedszkola, które w latach 90. były masowo likwidowane, teraz mają być odtwarzane. Ja pytam, czy ktoś z państwa policzył, ile państwo polskie, a więc i budżet centralny, i budżet samorządów, będzie kosztowało odtworzenie tej sieci. Dlaczego nie myślicie w sposób perspektywiczny?
O oświacie, o finansowaniu oświaty trzeba myśleć nie w perspektywie 2, 3, 4, a nawet 5 lat, tylko w perspektywie co najmniej 10 lat. I wzywam państwa do refleksji, ale głębszej refleksji.
Proszę państwa, szkoły są w tej chwili masowo likwidowane. Mówię zwłaszcza o szkołach ponadgimnazjalnych. Są masowo likwidowane, a standardy nauczania i funkcjonowania w tych szkołach w sposób znaczący się pogarszają, dlatego że dochodzi do tzw. zagęszczania klas. Kiedy wreszcie koalicja rządząca opracuje standardy organizacyjne i finansowe, czyli powie, że subwencja oświatowa w takiej i takiej wysokości jest przeznaczana na określoną liczbę uczniów w klasie? Kiedy wreszcie będziecie mieli odwagę coś takiego zrobić? Na razie chowacie głowę w piasek i zwalacie problem na samorządy. Proszę państwa, nie ma ważniejszej inwestycji aniżeli inwestycja w oświatę i naukę. Jesteśmy krajem biednym, nie damy naszym dzieciom wielkich majątków, ale to, co możemy im dać, to solidne wykształcenie.